Dla mnie to jest tak: ludzie tworzą film, ja go oglądam i bawi mnie to (w szerokim rozumieniu - ciekawi, śmieszy, uczy, skłania do refleksji), i tak ma być.
Tymczasem w tym przypadku to twórcy bawią się mną. A tego nie chcę, bo bawić się mną usiłują władze, korporacja, etc. Nie dla mnie takie kino.